Polecane posty

ja ateistka

Czarny tekst "ja ateistka" na białym tle
„Nie bój się wątpić, bo wątpliwości prowadzą do prawdy.” – św. Augustyn

Jestem ateistką – od dość dawna. Nie będę ukrywać, że mocno przyczynił się do o tego pewien ksiądz, który w rozmowie ze mną stwierdził, że osoby nie heteroseksualne powinny być pozamykane w gettach. TAK W GETTACH. Moje (wówczas 17-letnie) dość wierzące serduszko było niesamowicie zszokowane jego słowami, gdyż od zawsze kierowało się słowami „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego” a bliźni to każdy – nie ważne czy kocha osobę innej czy tej samej płci czy też czuje się niekoniecznie tej płci, którą powierzchownie widać. Pana księdza wyprosiłam i nie przepraszam za to.
Wydarzenie to dość mocno przyczyniło się do mojej drogi ku staniu się ateistką. Coraz częściej zastanawiałam się nad przekazem w kościołach, coraz częściej zaczynałam zauważać sprzeczności między tym co mówiono na temat Boga a tym co widzę w rzeczywistości. Droga ta była dość powolna, ale konsekwentna. Z początku czułam rozczarowanie i żal – coś na styl zawodu przyjacielem lub partnerem, kiedy zauważamy, iż nie są tak idealni jak nam się to początkowo wydawało. Potem przeszłam w etap „wojującego ateisty”, który mocno i głośno krytykuje i wyśmiewa pewne zachowania. Nawet prowadziłam z pewną osobą grupę ateistyczną, która zachowania osób wierzących krytykowała czy nawet wyśmiewała w postaci memów.

Jak jest obecnie? Obecnie wiara jest dla mnie jak krajobraz widziany z okna pociągu – obecny, ale nie dotykający mojego wewnętrznego świata. Wyśmiewanie wierzących i atakowanie ich na zasadzie „a bo tak, jesteś wierzący to trzeba ciebie gnębić, wyśmiać” uważam dziś za niedojrzałość i dość mocno mnie irytuje. I dopóki ktoś nie próbuje mnie moralizować, poniżać ze względu na moje podejście do spraw związanych z jakimkolwiek bóstwem jest ok. Rozumiem, że komuś wiara w jakieś bóstwo jest potrzebna np. do tego by radzić sobie z problemami. Jednak, skoro ja daję komuś prawo do wiary w bóstwa, to oczekuję wzajemności - danie mi prawa do niewiary w te bóstwa.
Moja wojowniczka ateistka budzi się we mnie tylko wtedy, gdy widzę, jak osoby wierzące wycierają sobie twarz Bogiem (heh, zabawne, nie?) albo próbują innym układać życie, wprowadzając swoje zakazy i nakazy. Budzi się też, gdy widzę, jak poniżają tych, którzy nie spełniają ich standardów – nieheteronormatywnych, wyznawców innych religii, kobiety, które podejmują trudne decyzje. Jakby zapomnieli, że miłość bliźniego to nie opcja, tylko fundament.

Ale dziś wiem jedno:
Nie muszę wierzyć, by mieć sumienie.

Komentarze

Pamiętasz, kim byłeś, zanim świat powiedział Ci, kim powinieneś być? Charles Bukowski