Polecane posty

„zostańmy przyjaciółmi” i inne kłamstwa

Czarny napis "„zostańmy przyjaciółmi” i inne kłamstwa" na białym tle
„Czasem ludzie nie są tchórzami wobec Ciebie. Są tchórzami wobec prawdy o sobie.” - bałaganiara

Mężczyźni, których poznałam do tej pory, przekonywali mnie, że ani wygląd, ani fakt, że jestem osobą z niepełnosprawnością, nie mają dla nich znaczenia… przynajmniej do czasu, aż mnie zobaczyli. Wtedy nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ich zachowanie zmieniało się o 180 stopni. Ci, którzy jeszcze chwilę temu snuli piękne wizje wspólnej przyszłości, nagle zaczynali się zachowywać, jakby zobaczyli ducha. A byli i tacy, którzy znikali szybciej niż moje złudzenia – wystarczyło, że dowiedzieli się, że poruszam się na wózku. I teraz pytanie: skoro to „nie ma znaczenia”, to czemu jednak ma? Czy powiedzenie wprost: „Słuchaj, to jednak nie dla mnie” jest aż tak trudne? To naprawdę wyczyn na poziomie wejścia na Everest? Ja odnoszę wrażenie, że dla nich łatwiejsze jest zapadnięcie się pod ziemię i robienie z własnej gęby szmaty.

A jeśli już zostawali, to mieli inny sposób na ucieczkę – mniej dosłowny, ale równie irytujący, czyli klasyk nad klasykami „zostańmy przyjaciółmi”, które zawsze pojawia się po odkryciu „szokującej prawdy” o mojej niepełnosprawności. Przed spotkaniem: adoracja na poziomie filmów romantycznych. Po spotkaniu: „Jesteś super, ale… zostańmy przyjaciółmi”. Dla mnie to nie żadna propozycja przyjaźni, tylko sposób na zagłuszenie sumienia i próby zachowania ostatek honoru. Bo gdzieś tam w głowie pewnie tłucze się myśl: „Cholera, zachowałem się jak dupek, ale jeśli rzucę tekstem o przyjaźni, to może nie wyjdę na kompletnego hipokrytę”. 

I na koniec...

Nie oczekuję cudów. Nie wymagam, by każdy był gotów zmierzyć się z moją rzeczywistością – ale czy szacunek i szczerość to naprawdę za dużo? I rozumiem, że każdy ma swoje oczekiwania względem związku czy tej drugiej połówki i ma prawo nie czuć się na siłach, by wiązać się z osobą z niepełnosprawnością. Dla mnie ktoś, kto najpierw obiecuje się odezwać, a potem milczy, mówi więcej o sobie niż o mnie. Niemniej jednak, to nadal boli.

I czy naprawdę tak trudno powiedzieć prawdę zamiast udawać, że nic się nie zmieniło? Bo wiecie… niepełnosprawność nie boli. Kłamstwa – owszem.

Komentarze

Pamiętasz, kim byłeś, zanim świat powiedział Ci, kim powinieneś być? Charles Bukowski